Kierunek: Bruksela

Choć mapa kierunków wchodzących w skład siatki połączeń regularnych w porcie lotniczym „Katowice” imienia Wojciecha Korfantego w Pyrzowicach pozwala już teraz na podróż do miejsc zarówno bardziej, jak i mniej oczywistych, nowe połączenia zawsze niezmiernie cieszą. Niezmiennie są to kolejne okazje, umożliwiające poznanie i obcowanie z obcą kulturą. Piszemy o tym nie bez kozery, wszak już wkrótce pasażerowie podróżujący z Katowice Airport będą mogli polecieć do kolejnego państwa, tj. Belgii. Linia lotnicza Wizz Air zapowiedziała bowiem, że już w czwartek 14 grudnia 2023 roku na naszym lotnisku rozpocznie się obsługa regularnych rejsów do stolicy tego państwa, a to za sprawą połączenia z portem Bruksela-Charleroi. W oczekiwaniu na inauguracyjny lot pragniemy zachęcić wszystkich zainteresowanych, by już teraz troszkę się do podróży przygotować i zawczasu wiedzieć, co podczas pobytu w belgijskiej stolicy warto zobaczyć oraz zwiedzić. W tym celu przedstawiamy Państwu niniejszy artykuł, w którym znajdziecie zarówno najciekawsze – naszym skromnym zdaniem – jak i mniej oczywiste sposoby na spędzenie wolnego czasu w Brukseli. Zapraszamy do lektury!

Kaplica i mury nad rzeką Zenne

Początków osady, na terenie której dziś znajduje się stolica Belgii, można doszukać się już w VI wieku naszej ery. Według legendy, w 580 roku francuski biskup Cambrai – Święty Gaugeryk (550 – 619) – miał wznieść na wyspie okalanej przez rzekę Zenne kaplicę. Wydarzenie, niejeden pewnie powie, z pozoru mało istotne ale… animuszu sytuacji dodaje jednak fakt, że biskup wybudował swoją konstrukcję na mokradłach. Podobno to właśnie niesprzyjającemu położeniu Bruksela zawdzięczała swoją pierwotną nazwę (Bruocsella), która w wolnym tłumaczeniu miała oznaczać „dom na bagnie” lub „osadę na bagnie”. Choć na początku tereny miasta faktycznie były jednym wielkim mokradłem, z biegiem czasu zostały one wysuszone oraz odpowiednio zagospodarowane. Po bagnach pozostała jedynie przekształcona nazwa miasta, czyli Bruksela.

Legenda legendą, a fakty faktami. Symbolicznie przyjmuje się, że Bruksela powstała w VI wieku naszej ery, lecz za oficjalny czas założenia miasta uważa się okolice roku 979, kiedy książę Karol z Lotaryngii (953 – 993) zlecił przeniesienie relikwii po Guduli – świętej kościoła katolickiego i patronce Brukseli – do kaplicy wzniesionej przez wspomnianego już Świętego Gaugeryka. Wkrótce potem Karol nakazał rozpocząć budowę fortyfikacji na terenie wyspy – decyzja księcia mogła wynikać z faktu, że miasto znajdowało się nieopodal przecięcia dwóch bardzo ważnych szlaków handlowych, co siłą rzeczy miało pozytywny wpływ na kondycję osady, lecz wymagało jej odpowiedniego zabezpieczenia przed potencjalnymi najazdami.

Katedra pod wezwaniem Świętego Michała i Świętej Guduli.

Kaplica wybudowana przez Świętego Gaugeryka nie przetrwała, niestety, brutalnej próby czasu. Wspomniana konstrukcja, która stanowiła jedno z najstarszych i najważniejszych – z historycznego i religijnego punktu widzenia – miejsc w Brukseli, na przełomie XVII oraz XVIII wieku – na skutek przemian politycznych w Europie – została doszczętnie zrównana z ziemią. Na domiar złego, pod koniec XIX wieku w mieście rozpoczął się niezwykle kompleksowy projekt, w ramach którego zakryto część rzeki Zenne, w efekcie czego wiele budynków również uległo zniszczeniu. Centralnym punktem „przemeblowanej” wyspy stało się wówczas Halles Saint-Géry, czyli zadaszone targowisko, które – wybudowane w 1882 roku – pozostało czynne do lat 70. XX wieku i do którego można dziś zajrzeć, by pozachwycać się jego architekturą w stylu neorenesansu.

Choć próżno dziś szukać pozostałości po wspomnianej wyżej kaplicy Świętego Gaugeryka, w żadnym wypadku nie oznacza to, że w stolicy Belgii nie znajdziemy reliktów przeszłości. Bynajmniej, jedną z najstarszych konstrukcji, którą do dziś można podziwiać w całej krasie podczas wizyty w mieście, jest usytuowana na wzgórzu Treurenberg katedra pod wezwaniem Świętego Michała i Świętej Guduli. Początki budynku nie są do końca znane, lecz przyjmuje się, że jego pierwotna wersja pochodziła prawdopodobnie z IX wieku, a w XI wieku została gruntownie przebudowana na styl romański. Wiadomo również, że w 1047 roku do świątyni przeniesiono relikwie po Świętej Guduli, a w 1072 roku – prawdopodobnie na skutek pożaru i wymaganych napraw – budynek został ponownie poświęcony. Co ciekawe, przez cały ten czas budowa katedry nie była tak naprawdę ukończona. Ta oficjalnie dobiegła końca w 1519 roku, lecz nie oznacza to, że budynek od tamtego czasu wyglądał tak samo. Katedra była konsekwentnie rozbudowywana – dziś przyjmuje się, że świątynia na wzgórzu Treurenberg reprezentuje styl gotycki. Będąc w okolicy wyżej wymienionej katedry, warto zajrzeć do środka i popodziwiać przepiękne, pochodzące z XVI, XVII oraz XIX wieków witraże, przedstawiające zarówno sceny z Pisma Świętego, jak i wydarzenia historyczne, ważne dla Belgii.

Bruksela powstała w czasach, gdy sprawna obrona miasta była jednym z najważniejszych aspektów bezpieczeństwa mieszkańców, decydującym poniekąd o ich codziennym życiu. Jednym z najpopularniejszych sposobów na zapewnienie bezpieczeństwa były wówczas wysokie i masywne mury obronne. Stolica Belgii pod tym względem nie wyróżniała się zbytnio od innych średniowiecznych miast – historycy są zgodni, że pierwsza tego typu konstrukcja została wzniesiona w mieście w XIII wieku. Pierwotnie mury mierzyły cztery kilometry i okalały wyspę île Saint-Géry, na której znajdowała się kaplica Świętego Gaugeryka. Bruksela zaczęła się jednak rozbudowywać poza granice wytyczone przez własne mury, co wymusiło wzniesienie drugiej tego typu konstrukcji. Ta powstała w drugiej połowie XIV wieku i podobno mierzyła osiem kilometrów. Warto wiedzieć i pamiętać podczas pobytu w Brukseli, że fragmenty obu murów przetrwały do dziś i dość interesująco współgrają z nowoczesną architekturą. Koniecznie wypatrujcie ich podczas spacerów po mieście!

„Bandes dessinées”, czyli o komiksie po belgijsku

Szybkie pytanie: co łączy Gala Asteriksa, Tintina, Lucky Luke’a, Smerfy oraz Thorgala? Wszystko i nic, można powiedzieć, i nie byłaby to wcale zła odpowiedź. Choć wymienione przed chwilą postaci diametralnie się od siebie różnią, mają jednak wspólny mianownik: pochodzą ze świata komiksu. Co więcej, reprezentują tak zwane Bandes dessinée (dosłownie „historyjka obrazkowa”), czyli francusko-belgijską „odmianę” tego jakże poczytnego medium, która stanowi jeden z trzech – obok amerykańskiego i japońskiego – rynków, gdzie komiksy cieszą się największym zainteresowaniem.

Można śmiało powiedzieć, że Bandes dessinée miało niebagatelny wpływ na całkoształt komiksu europejskiego. Za szczególnie zasłużonych dla gatunku uważa się przy tym belgijskich autorów. Popularność słynącej z niesamowitej dbałości o szczegóły serii Przygody Tintina autorstwa Hergé (1907 – 1983) doprowadziła, dla przykładu, do drastycznego spadku zainteresowania zagranicznymi publikacjami pośród belgijskich czytelników w latach 50. XX wieku. Belgijski komiks zaczął wyznaczać trendy i z biegiem lat stał się złotym standardem, istnym wzorem do naśladowania dla aspirujących twórców, dla których Belgia stała się swego rodzaju oazą komiksu. Wielu artystów, w tym pochodzący z Polski Grzegorz Rosiński (1941), którego rysunki można podziwiać w albumach o przygodach wikinga Thorgala, przez pewien czas mieszkało i tworzyło w Belgii. Nie jest przy tym żadną tajemnicą, co tak naprawdę wpływa na popularność Bandes dessinées. Przepiękne ilustracje, oryginalne postaci, przemyślane historie oraz specyficzne (w zależności od publikacji) poczucie humoru okazały się świetnym połączeniem, które potrafią zachwycić nawet w dzisiejszych czasach.

Mural przedstawiający psa o imieniu Cubitus, postać z komiksów autorstwa Luca Dupanloupa. W prawym dolnym rogu znajduje się Manneken Pis (dosł. „siusiający chłopiec”), czyli dość popularny pomnik w Brukseli.

Kolejne pytanie: czy estyma, jaką cieszą się Bandes dessinées, jest odczuwalna i zauważalna w tak dużym i światowym mieście, jakim jest stolica Belgii? Owszem, jest. W Brukseli można natknąć się nie tylko, dla przykładu, na dość spory posąg Smerfa siedzącego na grzybie, lecz także na szlak murali, na których uwiecznione są najsłynniejsze postaci z francusko-belgijskich komiksów, w tym wspomniane już Smerfy. W mieście znajduje się niezliczona liczba takich murali, a ich dokładną lokalizację można znaleźć na specjalnej stronie internetowej. Co powiecie na tak oryginalną formę spaceru?

Murale to nie wszystko, co Bruksela przygotowała dla miłośników komiksów. W mieście czeka na nich również nie lada gratka: Belgijskie Centrum Komiksu! Ta otwarta w 1989 roku instytucja powstała przy wsparciu dworu królewskiego i belgijskich władz, co tylko podkreśla, jak bardzo Belgia jest świadoma własnej kultury oraz roli, jaką odegrały Bandes dessinées w jej kreowaniu. Mieszczące się w zaprojektowanym secesyjnym gmachu muzeum już samym swoim wyglądem potrafi zachwycić, a w środku na zwiedzających czekają z kolei wystawy poświęcone nie tylko najsłynniejszym belgijskim twórcom komiksów (m.in. Peyo, twórcy cyklu o Smerfach), lecz także samej historii tego medium. To jednak nie koniec dobroci – w muzeum czeka na nas bogato wyposażona biblioteka czytelnia, zezwalająca na pogrążenie się w lekturze europejskiego komiksu w błogiej ciszy oraz spokoju.

Najsłynniejszy plac Brukseli

Oficjalna strona internetowa Belgijskiego Centrum Komiksu w swoim opisie deklaruje, że budynek muzeum znajduje się nieopodal Wielkiego Placu w Brukseli, i to właśnie tam skierujemy teraz naszą atencję. Drogą dedukcji, fakt iż muzeum z premedytacją określiło swoje położenie w relacji do wspomnianego placu jasno sugeruje, iż tenże plac może być ważnym i rozpoznawalnym miejscem w Brukseli. Nie inaczej, wystarczy przejść się na Grand-Place de Bruxelles, by przekonać się na własną rękę, że jest to bez dwóch zdań jedna z najpopularniejszych lokalizacji w całym mieście.

Wystarczy pobyć na wpisanym w nieregularny prostokąt placu, by poczuć, gdzie bije serce Brukseli. To właśnie w tym miejscu odbywają się wydarzenia kulturalne, w tym słynne Tapis de Fleurs, podczas którego ochotnicy z całego kraju zbierają się na placu co dwa lata, by przy użyciu kwiatów m.in. begonii stworzyć olbrzymi i kolorowy „dywan”. Każdej edycji towarzyszy przy tym określony, wybrany przez organizatorów, temat. W 2022 roku, dla przykładu, by uczcić 50. rocznicę imprezy, wzór miał nawiązywać do tego z 1972 roku, kiedy po raz pierwszy zebrano się na Grand-Place de Bruxelles, by stworzyć ogromny dywan kwiatowy. Następna edycja Tapis de Fleurs będzie miała miejsce 15 sierpnia 2024 roku, czyli już naprawdę niedługo – skusicie się?

Wielki Plac w Brukseli oraz bohater Tapis de Fleurs, czyli wielki dywan z kwiatów.

Dość popularną atrakcją w Brukseli jest również tak zwane Ommegang de Bruxelles, czyli pochód przez ulice miasta, który kończy się właśnie na Wielkim Placu. Wydarzenie dawniej, w zamierzchłych czasach, odbywało się w niedzielę przed Bożym Ciałem i miało upamiętnić Najświętszą Marię Pannę Zwycięską, z której posągiem (znajdującym się w kościele Notre-Dame Du Sablon) wiązały się obchody, lecz w dzisiejszych czasach Ommegang de Bruxelles celebrowane jest dwa razy w roku, na przełomie czerwca oraz lipca. Impreza dziś upamiętnia przede wszystkim tzw. Joyeuse Entrée, czyli „radosny wjazd” Cesarza rzymskiego Karola V Habsburga (1500 – 1558) oraz jego syna Filipa II Habsburga (1527 – 1598) do miasta, w ramach którego mieszkańcy Brukseli zorganizowali imponujące parady na cześć przybyłych dostojników. Turystów przebywających w trakcie Ommegang de Bruxelles w stolicy Belgii niech nie zdziwi zatem pochód ludzi przebranych w stroje inspirowane tymi z XVI wieku. Uspokajamy, że nie cofnęliśmy się w czasie, a jedynie obserwujemy zabawę, która może poszczycić się mianem arcydzieła ustnego i niematerialnego dziedzictwa ludzkości UNESCO.

Tapis de Fleurs oraz Ommegang de Bruxelles to oczywiście tylko niektóre wydarzenia, które mają miejsce na Grand-Place de Bruxelles. Warto jednak, prócz takich inicjatyw, zwrócić uwagę na same budynki, które okalają plac. Wśród bardziej znanych znajduje się Hôtel de Ville, czyli okazały ratusz reprezentujący gotyk brabancki, oraz Maison du Roi, w którym swoją siedzibę ma Muzeum Miasta Brukseli, gdzie można podziwiać wystawy poświęcone m.in. ceramice. Oprócz tego na Wielkim Placu można dostrzec blisko czterdzieści sąsiadujących ze sobą budynków, w części których dawniej mieściły się siedziby różnych gildii.

Landrynką do Brukseli!

Linia lotnicza Wizz Air zapowiedziała, że na lotnisko Bruksela-Charleroi będzie można polecieć z Katowice Airport już w grudniu 2023 roku. 14 dnia ostatniego miesiąca roku biało-różowy samolot przewoźnika przewiezie pierwszych pasażerów, którzy postanowili zwiedzić stolicę Belgii. Może i ty będziesz jedną z nich? Zgodnie z zapowiedziami przewoźnika, loty będą dostępne dwa razy w tygodniu, tj. w czwartki oraz niedziele, a bilety są dostępne zarówno na oficjalnej stronie Katowice Airport, jak i na oficjalnej stronie przewoźnika. Do zobaczenia w Brukseli!


Autor: Jakub Mańka | PR Katowice Airport
Zdjęcia: Adobe Stock

Winglety – w pogoni za oszczędnościami Rozkład „Lato 2022” Koronowane głowy w Katowice Airport
Pokaż komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy.